Będzie się działo na konferencji nt. "Pieniądz, Praca i Własność - od Staszica, przez Wieleżyńskiego, Zdziechowskiego i co dalej.." 22 października

 

        Ulegając modzie na gospodarkę zglobalizowaną można by przejść do porządku dziennego nad ostrzeżeniem kierowanym do nas przez Cypriana Kamila Norwida: „wielki z nas naród a marne społeczeństwo”. Jakże mocno brzmią dzisiaj słowa

Jakiej-to podobna jędzy
Ludzkość, co płacze dziś i drwi;
- Jak historia?... wie tylko: krwi!...
- Jak społeczność?... tylko: pieniędzy!...

      Marność naszego społeczeństwa każe nam jednoczyć się wokół bitew, sztandarów i religijnych uniesień pomijając zupełnie sprawy kondycji ekonomicznej i wszystkiego co się na nią składa. „Marnego społeczeństwa” broni jedynie osamotniony żołnierz. Marnemu społeczeństwu suwerenność nie jest potrzebna, bo niby do czego i po?

      Wspominamy dzisiaj wybitnych Polaków, którzy to rozumieli, i którzy starali się wyciągać z tego przesłania praktyczne wnioski. Oni chcieli wesprzeć wielki naród wielkim społeczeństwem i jakże marnie obeszła się z nimi historia.

Stanisław Staszic chyba najmniej znany jest z faktu zaproponowania niezwykle nowoczesnej koncepcji gospodarki lokalnej w swoich dobrach w okolicach Hrubieszowa. Przez jednych uważany jest jako prekursor spółdzielczości, przez innych jako twórcą dojrzałej koncepcji zrównoważonej gospodarki lokalnej. I co? - i ten pomysł na wielkie społeczeństwo został zrealizowany tylko w jednym egzemplarzu. O jego wewnętrznej sile świadczy fakt trwania w wyjątkowo niesprzyjających warunkach zaboru rosyjskiego. Był to bowiem zabór, w którym z wyjątkową brutalnością niszczono wszelkie przejawy budowy tego, co rozumiemy pod pojęciem zorganizowanego społeczeństwa.

Marian Wieleżyński – któż o nim obecnie pamięta? Został pokryty mgłą zapomnienia, bo nie pasował ani do koncepcji liberalnych, ani socjalistycznych. Poszedł polska trzecią drogą. Spółka Gazolina S.A. była wyzwaniem rzuconym powszechnej zachłanności. Wyzwaniem na tyle niebezpiecznym, bo pokazującym wyjątkową skuteczność ekonomiczną partnerskiego modelu stosunków w przedsiębiorstwie. On pokazywał drogę budowy wielkiej gospodarującej społeczności wtedy, gdy organizacje gospodarcze wymagały koncentracji kapitału pod jednym mocnym zarządem. Zrobił to doskonale. Niestety, ale naśladowców nie miał. Jednak zasiał wspaniałą ideę spółek właścicielsko-pracowniczych. Kto wie, jakby wyglądała teraz Polska, gdyby tego nowoczesnego projektu nie przerwał wybuch II wojny światowej.

Jerzy Zdziechowski – były minister skarbu II Rzeczypospolitej. Twórca nowoczesnej doktryny monetyzacji parytetu gospodarczego. Doktryny, która zrywała z prymitywną wymianą za pośrednictwem złota. Zdziechowski, dobrze rozumiał prosty fakt, że pieniądze rodzą się w gospodarce i są immanentnym jej składnikiem. Trzeba było dopiero wysiłków zorganizowanej międzynarodowej finansjery, aby tę koncepcję zdusić i wdeptać w ziemię. Sam Zdziechowski przepłacił to utratą oka, gdy umundurowani „nieznani sprawcy” skatowali go w jego mieszkaniu. Wiadomo. Tam gdzie chodzi o pieniądze tam sentymentów nie ma. Czym zatem zgrzeszył Zdziechowski? - otóż chciał wielkiego, dobrze posługującego się pieniądzem społeczeństwa.

      W tym kontekście możemy zadać sobie pytanie: czy są w Polsce ośrodki zainteresowanie budową silnych więzi gospodarczych o charakterze formalnym i nieformalnym? Społeczeństwa świadomego, co dla niego jest dobre a co złe. Niestety, ale poza nawiedzonymi intelektualistami, nie ujawniają się zorganizowane siły, które problem ten traktowałyby poważnie. Walec ideologii liberalnej skutecznie przeformatował nasze umysły, a polityka władz daje dowody na to, że jesteśmy krajem pozbawionym nawet symptomów suwerenności gospodarczej i monetarnej. Jakże bowiem interpretować następujące zjawiska:

1. Miliony Polaków codziennie posługuje się banknotami na których pisze ”Banknoty emitowane przez Narodowy Bank Polski są prawnym środkiem płatniczym w Polsce”. Praktycznie nikt nie zastanawia się nad tym, ile w tym stwierdzeniu jest prawdy. Można się zgodzić z tym, że banknoty są prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Jednak – co dowiedzieliśmy się z afery podsłuchowej – Prezes Narodowego Banku Polskiego Marek Belka dobrze wie, że firmuje tezę kompletnie nieprawdziwą. Nikt – poza internetem – społeczeństwu tego nie wyjaśnia. Nikt, poza nawiedzonymi intelektualistami, nie widzi w tym problemu. Fakt „kreacji pieniądza z niczego” jest przed społeczeństwem skrzętnie zatajany. Tylko nieliczni wchodzą na stronę internetową NBP, aby zapoznać się ze sprawozdaniem o znamiennym tytule „Podaż Pieniądza M3 i czynniki jego kreacji”. Kreacji!!! Komuś wyjątkowo zależy na tym, aby społeczeństwo myliło pojęcia emisji pieniądza, kreacji pieniądza, dodruku pieniądza. NBP nie informuje ani o emisji pieniądza, ani o dodruku. To nie ich problem. Informuje o czymś, czego społeczeństwo kompletnie nie rozumie: o kreacji.

2. W środkach masowego przekazu społeczeństwo jest okłamywane narracją, że finanse państwa funkcjonują na takiej samej zasadzie jak finanse gospodarstwa domowego. Pomija się kompletnie fakt, że państwo prowadzi usługę utrzymywania równowagi towarowo-pieniężnej i z tych to powodów prowadzi operacje dostrajające mające na celu zwiększenie ilości pieniądza w obiegu, lub aprecjacyjne - dające efekt odwrotny.

3. Społeczeństwo nie jest informowane o bandyckich skutkach kotwiczenia waluty na celu inflacyjnym. Świadome prowokowanie gospodarki, aby uzyskiwała punkt równowagi na poziomie inflacji wynoszącej 2,5% w stosunku rocznym to świadome pozbawianie siły nabywczej ludności na kwotę około 40 mld zł rocznie. Można się zgodzić z twierdzeniem, że niewielka inflacja ma dobry wpływ na gospodarkę, bo przyśpiesza proces krążenia waluty, ale pospolitą zbrodnia jest zmuszanie społeczeństwa do zaciągania nowych kredytów na uzupełnienie tego niedoboru. Zbrodnią o tyle perfidną, że to uzupełnienie dokonywane jest na poczet długu w bankach zagranicznych.

4. Kolejną akcja dezinformującą społeczeństwo jest oskarżanie banków za stosowanie wysokich stóp oprocentowania pożyczek. Społeczeństwo nie wie, że przysłowiowa zachłanność banków, to tylko połowa prawdy. Banki będące dealerami rynku pieniężnego zobowiązane są bowiem do nadążania za stopami procentowymi ustalanymi przez Radę Polityki Pieniężnej. Z tej sposobności korzystają wszyscy ustalając poziom lichwy na wysokości poczwórnej stopy lombardowej. Tak bowiem działa mechanizm operacji dostrajających „chroniących” nas przed inflacją. O ile można się zgodzić ze sposobem działania tego regulatora równowagi towarowo-pienieżnej, to kompletnie nie można się zgodzić z faktem, że cały ten garb odsetkowy nakładany na społeczeństwo przywłaszczają sobie banki komercyjne – i to przeważnie nie nasze. Tu nie trzeba być szczególnie biegłym w zawiłościach systemów bankowych, aby oszacować ten trybut płacony przez Polaków w wyniku zdrady naszego rządu. Przychody sektora bankowego to około 16% od sumy pożyczek na poziomie 1.1 bln zł. Są to kwoty niewyobrażalne dla przeciętnego Polaka!

5. Jeśli nawet przeciętny student coś wie na temat operacji aprecjacyjnych NBP i dostrajających RPP, to jest kompletnie nieświadomy kosztu tych operacji. Można je śmiało szacować na kwotę 130 mld zł rocznie. Są to sumy wyprowadzane z naszego kraju bezkarnie na skutek braku świadomości monetarnej społeczeństwa rządzonego przez obcą agenturę . Sumy wyprowadzane zgodnie „z prawem” wprowadzonym przez rezydentów światowej finansjery. Robią to nasi „nowi przyjaciele” z przyklejonym uśmiechem pogardy.

6. Społeczeństwo nie jest informowane o prostej metodzie wyciskania lichwy: należy w kraju skolonizowanym doprowadzić do upadku gospodarki, wtedy dla duszenia inflacji rząd tego kraju będzie zmuszony podnieść stopy procentowe pożyczek a rząd zaciągać pożyczki. Zdewastowana baza podatkowa nie może, bowiem, napełnić budżetu. Zaczyna działać dodatnie sprzężenie zwrotne pozwalające eksploatować społeczeństwo aż do wybuchu społecznego. Wojna zwykle anuluje wszystkie długi.

7. Polityka monetarna prowadzona przez obecny rząd doprowadza do absurdu politykę wzrostu gospodarczego. Ta zwiększona podaż towarów i usług musi być pokryta nową kreacją pieniądza dłużnego. Pracujemy ciężej, aby się bardziej zadłużać! Dochodzi tu do wyjątkowo perfidnej kradzieży. System bankowy przywłaszcza sobie bowiem prawo własności do całego wzrostu PKB.

8. Społeczeństwo mylnie jest informowane, że art. 220 p.2 Konstytucji RP zabrania nam suwerennej emisji pieniądza. Zabrania nam – tylko i wyłącznie – rozproszenia emisji przez budżet. Jeśli nawet pojęcie „rozproszenia emisji” wydaje się wydumane, to należy go wprowadzić, aby opisać i lepiej przedstawić proponowaną zmianę w nowej architekturze monetarnej. Jak wspomniano w p.1 obecnie, w naszym systemie bankowym nie używa się pojęcia emisji pieniądza, chociaż występuje ona zarówno pod postacią emisji pierwotnej, gdy bank centralny udziela pożyczek lombardowych lub redyskontowych, jak i pod postacią emisji wtórnej z wykorzystaniem systemu rezerwy cząstkowej.

      Obligacje skarbu państwa są papierami wartościowymi szczególnie pożądanymi, aby dokonać emisji pierwotnej. Rząd planując w budżecie tzw „dziurę budżetową” wyznacza – de fakto - kwotę emisji. Ta emisja rozproszona jest do gospodarki „przez budżet”. Pieniądze z emisji trafiają do gospodarki w postaci płatności budżetu państwa. Dla każdego trzeźwo myślącego pośrednictwo banków komercyjnych w tym procederze jest całkowicie zbędne i powoduje jedynie zwiększenie kosztów obsługi długu publicznego.

9. Nie tłumaczy się społeczeństwu, że zakaz finansowania deficytu budżetowego pożyczkami z banku centralnego ma swoje racjonalne uzasadnienie. Ogranicza on bowiem apetyt partii populistycznych w finansowania tzw „projektów kiełbasianych” podczas kampanii wyborczych. Działa wtedy tzw. „racjonalna logika szczurzego króla”: nie obiecam ja, to obieca inny i wygra wybory. Dla wyborców jest to obojętne, więc dlaczego więcej obiecać i wygrać - nie mam ja? Problem zatem nie tkwi w samej emisji, ale w formie jej rozproszenia. Eliminując możliwość uzupełniania deficytu budżetowego pożyczkami, można w skuteczny sposób skłonić rząd do elementarnej dbałości o swoja bazę podatkowa. Może do naszych wybrańców narodu kiedyś dotrze prosta myśl że na podatki trzeba zarobić. Tłumaczą Ci zatem, że emisja do gospodarka byłaby jakimś tam „rozdawnictwem”.

10. Niektóre środowiska, a zwłaszcza te skupione wokół Kongresu Nowej Prawicy (wyznawcy tzw. szkoły austriackiej) twierdzą, że każda emisja jest złą i że jest to ukryty podatek inflacyjny. Dowodzą, że określona i stała ilość pieniądza jest w stanie obsłużyć wszystkie transakcje, a konsumenci mogą tylko zyskać. Powołują się na argumenty domniemanego spadku cen i ostrzejszej konkurencji o klienta. Klient i jego portfel mają ponoć rządzi światem. Szkoły te zupełnie abstrahują od uznania obiektywnych przyczyn inflacji (z którymi można oczywiście walczyć, aby przegrać) oraz moralnego problemu przywłaszczania sobie skutków inflacji, wzrostu PKB oraz komercjalizacji dóbr dotychczas wolnych - przez instytucje bankowe. Dyskredytują się zatem z moralnego punktu widzenia.

11. Żyjemy w czasach cezury. Zapisem cenzorskim objęte są słowa „wspólny”, „wspólnotowy”. Urzędnicy państwowi przez 10 lat skutecznie blokowali pojawienie się w polskiej przestrzeni gospodarczej zarówno umów wspólnie kontrolowanych jak i wspólnych ustaleń umownych. Każdego, kto o te, znane z praktyki państw cywilizowanych, rozwiązania by się upominał bez grzechu można zaliczyć do reliktów słusznie minionej epoki. Dyskredytować, ośmieszać, sekować.

 

Możesz się z tym zgadzać lub nie, ale codziennie sączą nam do głowy prawdy nowe. Oto niektóre z nich:

 

1. Wszystkie pieniądze świata zostały stworzone na trzy dni przed jego stworzeniem i przekazane w darze tym, którzy się na nich znają. Ty, jeśli chcesz, możesz sobie pożyczyć i oddać z procentami. Przecież i tak doznajesz łaski. Masz przecież dobra, na które nie zasłużyłeś swoim codziennym wysiłkiem.

2. Znalazłeś się w obrębie cywilizacji łacińskiej i powinieneś być nam za to wdzięczny. Nad tym abyś się czuł komfortowo czuwa paremia prawnicza „volenti not fit injuria” (temu, który się zgodził nie dzieje się krzywda). Prawdziwy wolny rynek! Ty masz w to uwierzyć, że wiezień obozu zagłady dobił dobrego targu z SS-manem wymieniając brylant na kromkę chleba. Przecież oni dokonali uczciwego kontraktu! Nikomu nie stała się krzywda a wszyscy byli zadowoleni. Na tym polu szczególnie „zasłużona” jest swołocz chodząca trzy kroki – lewo w skos - za Januszem Korwinem Mikke.

3. Masz wierzyć, że społeczeństwo ma być sumą egoizmów. Moralność – jaka moralność? Każdy członek zbiorowości jest dla ciebie potencjalnym pokarmem. Nie pożresz go Ty, to pożre go inny. Dla nieszczęśnika to już bez różnicy. Egoizm, to siła sprawcza każdego postępu, a jeśli myślisz inaczej toś komuch a w najlepszym przypadku kiep.

4. Podstawą wszelkiego dobrobytu jest tajemnica handlowa. Trzeba jej bronić jak okopów Świętej Trójcy. Bez tajemnicy handlowej spadły by na nas wszystkie klęski egipskie. Jeśli zatem ktoś by chciał na tej ziemi widzieć uczciwość popartą dowodami księgowego to nie zwlekaj. Stań w obronie tajemnicy handlowej. Do nieba pójdziesz po laury.

5. Musisz wierzyć, że Balcerowicz to wielki ekonomista i to jemu wszystko zawdzięczasz. On to ostrzega Cie zegarem długu publicznego. Powinieneś jeszcze bardziej zaciskać pasa, bo bankster może się zdenerwować i będzie tak jak w Grecji lub Libii.

      Systemy gospodarcze, w które wmontowany jest mechanizm finansowej samozagłady nie powinny nam dawać żadnych złudzeń. Nie będzie „jakoś”, nie będzie „jeszcze tak nie było aby jakoś nie było”. Będzie krach jakiego nie oglądaliśmy, na który powinniśmy być przygotowani. Przygotowani zarówno mentalnie jak i instytucjonalnie. Musimy:

po pierwsze: musimy oddać społeczeństwu to, co obecnie zabiera mu inflacja oraz ekwiwalent pieniężny wzrostu gospodarczego. Obecnie zdziera to z nas banster i robi to na mocy okupacyjnego prawa. To prawo musimy zmienić. Zupełnie realna staje się perspektywa wygospodarowania w ten sposób około 60 mld zł na ważne projekty społeczne. Stosowne propozycje przedstawimy w następnych wystąpieniach.

po drugie: musimy wyeliminować lichwę z naszego życia gospodarczego. Naturalnym sprzymierzeńcem lichwy jest kreacja pieniądza dłużnego. Należy powrócić do emisji pieniądza korzystając z dorobku ilościowej teorii pieniądza. Przecież robiliśmy to jeszcze nie tak dawno! Ludności mogłoby pozostać w kieszeniach około 70 mld zł rocznie. Stosowne propozycje omówimy w kolejnych referatach przedstawiając rozwiązania w zakresie operacji dostrajających RPP i aprecjacyjnych NBP

po trzecie: musimy zabezpieczyć instytucjonalnie koncepcję kotwiczenia waluty na parytecie gospodarczym i celu inflacyjnym. Zmiany będą dotyczyły głównie uregulowań prawnych RPP, NBP oraz instytucji zajmujących się „rozproszeniem emisji” do gospodarki. Stosowne propozycje w tych tematach przedstawimy. Patronem ideowym będzie nam Jerzy Zdziechowski.

Po czwarte: musimy dobrze przygotować się do obrony waluty przed atakami zewnętrznymi. Naszym głównym bastionem obronnym staną się przedsiębiorstwa. Muszą być to przedsiębiorstwa pracujące z pasją. Przedsiębiorstwa reagujące na potrzeby rynku całym swym organizmem a nie tylko przy pomocy swych wyspecjalizowanych służb. Przedsiębiorstwa, w których każdy będzie miał poczucie pracy po swojemu i na swoim. Propozycję modelowych uregulowań prawnych spółki właścicielsko-pracowniczej oraz sposobu rozproszenia emisji na dokapitalizowanie pionu własności pracowniczej, przedstawimy w kolejnych referatach. Istnieje realna szansa powiększenia inwestycji naszych przedsiębiorstw o kwotę około 60 mld zł rocznie. To dawałoby szansę trwałego ich rozwoju. Tu podążymy za myślą i czynem Mariana Wieleżyńskiego.

Po piąte: musimy stworzyć warunki koncentracji kapitału w dużych organizacjach gospodarczych. Nie chcemy iść w kierunku oligarchizacji gospodarki. Zaproponujemy więc związki gospodarcze o integracji produktowej w oparciu o prawo wspólnych ustaleń umownych i tzw „integrację produktową”. Nawiążemy do personalistycznego rozumienia spółdzielczości Stanisława Staszica.

 

      Siła pracy jeszcze przed nami. Abyśmy mieli silne społeczeństwo, to powinniśmy przekuć na przekonanie narodu, że państwo to nie dwór i związany z nim ceremoniał jak chciałby tego Konfucjusz, że państwo to nie tron, czyli dziedziczna własność jakby chcieliby tego monarchiści, że państwo to nie suwerenna terytorialnie organizacja panowania klasowego jakby to widzieli lewicowcy – państwo to suwerenny terytorialnie pieniądz i ludzie z niego korzystający.