Dyskusja na naszym sejmiku nad Tax fundamentals zapowiada się zatem ciekawie.

       No to chyba nie zagrzeję miejsca w telewizji internetowej wRealu24. Audycjahttps://www.youtube.com/watch?v=rZHJmr0mnfE&t=2798s  zadołowała wszelkie wskaźniki oglądalności. Przekomarzanie się dwóch starszych panów: z których jeden miał gotową receptę na stuprocentowe uszczelnienie VAT-u a drugi starał się udowodnić, że nie tam jest pies pogrzebany - mało komu przypadło do gustu i mógł dotrwać do końca, aby licznik oglądalności to odnotował. Jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Oczywiście o audycji poinformowałem „naszych” z Konfederacji. Z lawiny maili tam i z powrotem mogłem być tylko zadowolony. Jest to dobry prognostyk przed zapowiadany na przełom stycznia i lutego kolejny sejmik konfederatów dla którego już mamy wstępną nazwę „Tax fundamentals”.

      Gdyby nie to, że grupa rekonstrukcyjna przedwojennej sanacji koniecznie chce nas uszczęśliwić zamordyzmem, fiskalizmem i etatyzmem można by oddać sprawę kalendarzowi. Nie jetem jednak spadkobiercą pewnego przystojniaczka z Żoliborza i szybkiego zejścia mu nie życzę.

     Próbuję zorganizować na Podkarpaciu sejmik wspólnie z przedsiębiorcami aby orócz trzeciorzędowych ponderabilii skupili się na pryncypiach. Co drugi telefon przerywany jest konstatacją: słuchaj Józek, mam dzisiaj dwie kontrole i są to kontrole 15 i 16 w tym roku, wybacz, ale nie mam głowy, aby zajmować się polską doktryną gospodarczą. Coś jednak robić trzeba.

      Jak już kiedyś napisałem, społeczeństwo jest obecnie onanizowane VAT-em, bo czymś bydełko wyborcze onanizować trzeba. Tymczasem prawda o tym VAT-cie jest taka jak prawda o tym, że w Moskwie na Placu Czerwonym rozdają samochody. Znacie to: nie samochody a rowery, nie rozdają a kradną. Podobnie jest z tą walką z mafiami watowskimi: nie 40 mld zł rocznie a 7 mld , nie przez rok a przez dwa lata, nie z powodu sukcesów w zwalczaniu mafii a z powodu wzrostu konsumpcji krajowej.

     Powrócę jednak do wspomnianej audycji i o dyskusji po niej. Tak napisał jeden z kamratów: Piotrek gadał o uszczelnieniu VAT-u, a Józek o kreatywnej księgowości. Mówili o dwóch różnych rzeczach stąd zapanował taki bałagan.

Zatem pozostańmy w kręgu tej kreatywnej księgowości.

     Chciałbym jednak abyście państwo nie podejrzewali, że ta kreatywna księgowość to coś tak prostego, że może ja stosować każdy. Mniej wprowadzeni w temat twierdza, że tych dobrodziejstw dla firmy nie zapewni księgowa, która ceni się na 4 tysiące miesięcznie. Trzeba taką zwolnić i zatrudnić taką za 20 tyś. i wtedy sukces jest murowany. No nie byłbym taki pewny.

      Aby stosować tę kreatywną księgowość potrzebna jest granica. Najlepiej aby to była granica zapewniająca wewnątrzwspólnotową dostawę towarów (WDT). Taką granicę znalazł były Prezes Optimusa Roman Kluska i jego trzeba uważać za wynalazcę tej „kreatywnej księgowości”. Od Nowego Sącza na Słowację to prawie rzut beretem. Miał takiego pecha, że zastosował dwa „wzory użytkowe” jak Transfer Pricing i WDC do kreatywnego zoptymalizowania swoich dochodów, wtedy gdy Urzędy Skarbowe jeszcze nie wiedziały, że jest to legalne. Historia prezesa Kluski jest powszechnie znana i opisana więc kto ciekaw niech poszuka. Ja jednak znajduję wyjątkową zbieżność powstawania tzw. luki watowskiej z momentem zrehabilitowania Prezesa. Teraz robi to kto może, bo wolno, a unijni przedsiębiorcy biją nas na głowę.

      Zastanawia mnie jedno: dlaczego tak cicho zrobiło się ostatnio z walką z tzw. szarą strefą. Jest ona szacowna na około 400 mld zł rocznie i jakoś sprawa ucichła. Ciekawe, bardzo ciekawe.

     Drugim wątkiem tej naszej konfedereckiej dyskusji nad tax fundamentals jest zrozumienie istoty problemu: owszem ważne jest to, czy przedsiębiorstwa płacą podatki, ale ważniejsze jest to - po której stronie granicy!!!

      W tej audycji pojechałem po rządzie jak po burej kobyle. W sytuacji w której rząd przymyka oko na problem cen transferowych, tzw. luksemburską optymalizację podatkową oraz na straty jakie ponosimy z tytułu asymetrii polskich firm-córek w Unii i unijnych firm-córek w Polsce, sabotowanie systemu podatkowego jest patriotycznym obowiązkiem. Polskich drobnych przedsiębiorców krew zalewa jak widzę, że pracując w łańcuchu dostaw dla eksportera muszą się złożyć na VAT, który jest jemu później zwracany. Szara strefa i inne podatkowe przekręty są czerwoną lampką jaką wystawia społeczeństwo rządowi. To nie jest problem dla kontroli, to jest problem organizacji państwa i tego czy na takie państwo obywatele są skłonni płacić. Jest to problem stosunku do różnej maści ludów i ideologii koczowniczych, którzy kolonizują gospodarkę.

      Naszych kamratów proszę, aby popularnego terminu „kreatywnej księgowości” nie wiązali z księgową za 20 tyś. zł - a z granicą a zwłaszcza z granicą unijną. To takie dymanie budżetów wszystkich demoludów, a podsunięte nam wykresy luki watowskiej są sprytnym pomysłem banksteri na wykończenie naszych przedsiębiorców kontrolami.

 

Dyskusja na naszym sejmiku nad Tax fundamentals zapowiada się zatem ciekawie.