Wybory? - a co. Chcesz, aby aby urna zakomunikowała Ci: " a teraz drogi wyborco możesz pocałować nas w d...". Zajmij się problemem poważniejszym.

 

     Chyba czas już o tym mówić. Jeśli chcemy się wyzwolić z niewoli oprocentowanego długu, którego oszacowanie znajduje się tutaj: http://www.klubinteligencjipolskiej.pl/2015/10/miedzynarodowy-pasozyt-lichwy/ powinniśmy zbierać siły.

     Podyskutujmy zatem o koncepcji unii architektury monetarnej, w której zagwarantowane byłyby podstawowe obszary suwerenności zrzeszających się narodów jakimi byłyby suwerenne narodowe pieniądze. Aby było jasne: nie wspólne pieniądze a wspólna architektura monetarna.

     W największym skrócie, koncepcja suwerennego pieniądza to „nationalize money do not nationalize banking” (nacjonalizuj pieniądze, nie nacjonalizuj banków). Ta nacjonalizacja, to rezygnacja z architektury monetarnej polegającej na kreacji oprocentowanego długu i zastąpienie jej architekturą, w której suwerenne banki narodowe uzupełniałyby w gospodarkach ubytek siły nabywczej społeczeństwa na skutek inflacji i niedobór środków płatniczych na wykup wzrostu PKB. Znaczne kroki w tym kierunku poczyniła Islandia. https://www.youtube.com/watch?v=pbrLIFhviFk&feature=youtu.be

     W unii widziałbym naszych sąsiadów z Grupy Wyszehradzkiej i Białoruś. Dlaczego Białoruś? Jest to obszar byłej Litwy (Jagiełło ponoć mówił po białorusku) z którym nigdy nie mieliśmy problemów. Co do Ukrainy byłbym bardzo ostrożny. No i kogo by tu zaprosić jeszcze?

     Coś mi się wydaje, że mniejsze kraje, takie jak Czechy, Węgry, Słowacja, Białoruś chętnie powitałyby taką inicjatywę. Cierpią na tę samą chorobę co my (może z wyjątkiem Białorusi, za co chcą ja utrupić) . Także utworzony potencjał gospodarczy stanowiłby siłę, z którą banksterstwo musiałoby się liczyć.

 

No i co o tym myślicie?