„Obarczenie” pracowników własnością i to własnością w formach zorganizowanych jest działaniem z obszaru prakseologi a nie sprawiedliwości społecznej

 

     Do poszukiwania polskiego modelu społecznej gospodarki rynkowej zaciągnęły się hufca dotychczas skupione wokół sztandarów ekonomii dobra wspólnego, koncepcji kredytu społecznego Douglasa oraz Nowej Architektury Monetarnej (koncepcji kotwiczenia waluty na parytecie gospodarczym i celu inflacyjnym). W warstwie – że tak powiem – beletrystycznej, nie ma między nami różnicy. Wiemy, że należy skończyć z kreacją pieniądza jako opodatkowanego długu i zastąpić to „pieniądzem suwerennym” emitowanym przez Narodowy Bank Polski. Jednak gdy chcemy rzecz ująć językiem przedlegislacyjnym, każdy w swoją stronę ciągnie i nie ma w tym nic nadzwyczajnego.

     Krzysztof, który ma u nas szczególne zasługi za przetłumaczenie raportu Frosti Sigurjónssona , jest zwolennikiem ekonomii dobra wspólnego, którego filarem jest minimalny dochód gwarantowany. Nikt z nim nie podejmuje polemiki w tej kwestii, że każdy obywatel naszej pięknej ojczyzny taki dochód powinien mieć, i nikt nie kwestionuje faktu, że naszą bogatą ojczyznę na takie rozwiązanie powinno być stać. Tu nie ma przedmiotu sporu.

   Wierzymy jednak, że istnieje sposób, aby te trzy ścieżki połączyć w jeden trakt. Przedstawmy zatem punkty wyjścia.

Zwolennicy ekonomii dobra wspólnego stoją na stanowisku, że emisja pieniądza powinna być przeprowadzona po stronie popytowej. Mają nawet swojego sprzymierzeńca w SLD, który w swoim programie propaguje dywidendę społeczną i wycenia ją na około 4 tyś zł rocznie dla rodziny. Powiedziałbym, że jest to kwota niedoszacowana, bo przy średnich parametrach inflacji i wzrostu PKB kwotę emisji można szacować na około 35 mld zł rocznie. Dodając do tego nacjonalizację kwot wykreowanych ex nihilo śmiało – na początek - te kwotę można by podnieść do około 70 mld zł rocznie.

Zwolennicy Nowej Architektury Monetarnej są zwolennikami takiego rozproszenia emisji, który zapewniałby utrzymanie równowagi towarowo-pieniężnej. Dowodzą, że w początkowym okresie silnie powinna być dokapitalizowana strona podażowa, aby dodatkowy wypływ pieniądza na rynek ożywił całą gospodarkę a nie tylko handel. Nie wykluczamy także strumienia pieniędzy skierowanego bezpośrednio do konsumpcji, aby wzmacniać popyt. Podstawą jest utrzymanie równowagi i trzymanie inflacji w ryzach.

 

Panie Krzysztofie.

 

     Powiem tak: forsujecie rozwiązanie proste, być może sprawiedliwe, ale trochę niebezpieczne. Szerzony przez Was pogląd, że każdy, kto będzie posiadał środki finansowe znajdzie dla siebie zajęcie społecznie użyteczne jest chyba zbyt optymistyczne. Realnie co siódmy obywatel ma na tyle wiedzy, samozaparcia i talentu aby zorganizować sobie miejsce pracy. Dla reszty tę prace trzeba – po prostu – zorganizować. Kto ma to robić? - ci co takimi talentami się wykazali czyli przedsiębiorcy.

 

Nie dziw się zatem, że poszukujemy rozwiązania „sprytrnego”. Jest może bardziej skomplikowane ale stoją za nim racjonalne argumenty. I tak:

- Poszukujemy takiego modelu prowadzenia działalności, który byłby „strukturalnie innowacyjny” pozbawiony tego wszystkiego co zrodził stosunek najmu w więc frustracji, agresji, regresji i sublimacji. Ten model to głównie spółka właścicielsko pracownicza, ale nie tylko.

- Poszukujemy „sprytnego rozwiązania fiskalnego”, które by nakłaniało przedsiębiorców do rozwoju własności pracownicze i szerzej psartcypacji pracowniczej.j. Takie rozwiązanie znaleźliśmy. Włączamy do podstawy opodatkowania przyrost aktywów firm i ustanawiamy gilotynę podatkowa na poziomie 10-krotnej płacy minimalnej, likwidujemy także  liniowy podatek PIT dla przedsiębiorców. Przy upowszechnieniu własności pracowniczej nieznacznie wzrosną podstawy opodatkowania pracowników, których dochody opodatkowywane są w niskich przedziałach skali podatkowej. Przedsiębiorca, który nie podzieli się własnością ze swoimi pracownikami zostanie „ogolony”i skaże swoje przedsiębiorstwo na brak środków inwestycyjnych. Oczywiście ten model funkcjonalny należy poddać optymalizacji parametrycznej.

- Dla przełamania egoizmu społecznego przedsiębiorców, przedsiębiorstwa z własnością pracowniczą zostaną dokapitalizowane kwotami z emisji pieniądza. Nie będą to pieniądze do przejedzenia. Posłużą one do zbudowania „chmury kapitałowej” pracowniczego majątku produkcyjnego (PMP). Za kilka lat nikt do pracy nie przyjmie pracownika, który już pracował a nie swojego PMP.

     Krzysztofie zrozum. Najmita jest największym wrogiem naszej pracy, naszej suwerenności i naszego patriotyzmu zatem problem spółek włascicielsko pracowniczych nie jest u nas nadreprezentowany.  „Obarczenie” pracowników własnością i to własnością w formach zorganizowanych jest działaniem z obszaru prakseologi a nie sprawiedliwości społecznej.

To tyle przed nastepnym naszym spotkaniem na Skype gdzie nad naszym "stanowiskiem uzgadnianym" mozolić się będziemy.